W Czarnogórze jestem od 2020 roku – duszą, sercem i żołądkiem. Przyjechałam na wymianę studencką, z której już nie wróciłam. 🙂 Z wykształcenia jestem mgrą filologii chorwackiej. Na co dzień tłumaczę, uczę chorwackiego i oprowadzam po Czarnogórze. W międzyczasie podróżuję po świecie w poszukiwaniu inspiracji – głównie tych smakowych. W sieci działam jako Facetka od chorwackiego i Pociąg do świata.

Dlaczego Bałkany?

Można powiedzieć, że swoje zamiłowanie do Bałkanów po części zawdzięczam rodzicom, którzy od najmłodszych lat rok w rok zabierali mnie na wakacje do Chorwacji. I choć dla nich był to głównie wypoczynek, ciepłe, krystalicznie czyste morze, zachwycające widoki i przyjaźni ludzie, dla mnie z czasem Chorwacja stała się czymś więcej. Od zawsze czułam się tam jak w domu. Czasem w żartach zastanawiałam się nawet czy oby na pewno w moich żyłach nie płynie choć promil południowej krwi, w końcu każda rodzina skrywa jakiś sekret! Jako nastolatka marzyłam o kamiennym domu nad Adriatykiem, koniecznie z drewnianymi, zielonymi okiennicami i charakterystycznym zapachem soli i wilgoci w środku (wtedy jeszcze nie wiedziałam o co proszę). Mimo tego, że śmiało mówiłam o swoich marzeniach, chyba nigdy tak do końca nie wierzyłam w to, że choć część z nich się spełni.  A jednak!

Momentem przełomowym była matura i wybór studiów. Od zawsze bardzo lubiłam uczyć się języków obcych i zgłębiać inne kultury, dlatego też w liceum zdecydowałam się na profil lingiwstyczno-ekonomiczny. Po napisaniu matury długo zastanawiałam się nad kierunkiem studiów, do ostatniej chwili nie wiedziałam, co wybrać. Prawo, biznes międzynarodowy, lingwistykę stosowaną, a może… kroatystykę? Złe języki nie pomagały mi w podjęciu decyzji, na hasło FILOLOGIA CHORWACKA wszyscy patrzyli na mnie jakbym spadła z Księżyca, pytali „Matura Ci nie poszła?”, niektórzy w ogóle nie wiedzieli, że takiego języka można się w Polsce uczyć. Ostatecznie jednak wygrało serce i pasja. Muszę przyznać, że do podjęcia ostatecznej decyzji przyczynił się też gmach Collegium Maius, w którym mieści się Instytut Filologii Słowiańskiej UAM – no kto by nie chciał studiować w Hogwarcie, no kto?! Wybór kierunku, ale też miejsca do studiowania okazał się strzałem w dziesiątkę i tak po pierwszym roku studiów byłam już totalnie zbałkanizowana.

W 2019 roku stałam się dumną mgrą kroatystyki, specjalistką od tłumaczeń. I choć myślałam, że to już koniec mojej edukacji, w październiku podjęłam kolejne studia na kierunku Bałkanistyka. Zdaje się, że los tak chciał, ponieważ zaledwie trzy tygodnie po rozpoczęciu roku akademickiego pojawiło się ogłoszenie o nowych współpracach w ramach programu Erasmus+. Uczelnia otrzymała dwa nowe wakaty – można było aplikować na uniwersytet w Tiranie w Albanii bądź ten w Czarnogórze. I tak w lutym 2020 roku siedziałam już w samolocie do Czarnogóry, by później doszkalać się na tutejszym Wydziale Filologicznym w Nikšiću w tłumaczeniach w parze czarnogórski-angielski. Śmieję się, że ta wymiana trwa do dziś.

Ta (nie)straszna korona

Mój wyjazd pokrył się z koroną, więc niestety nie była to wymarzona wymiana studencka, a wiele moich planów musiało poczekać na lepsze czasy. Większość czasu spędziłam sama w mieszkaniu, dziękując niebiosom za balkon, patrząc na rozpadające się postjugosławiańskie zakłady i pasące się pod blokiem krowy. Po zdaniu wszystkich egzaminów, w lipcu, ze względu na wygaśnięcie pozwolenia na pobyt musiałam (pod eskortą!) opuścić Czarnogórę. Długa to była droga do domu. Nie chciałam opuszczać Bałkanów, więc po drodze zahaczyłam jeszcze o Chorwację, by w sierpniu ostatecznie dotrzeć do Polski. Cały ten czas towarzyszyło mi ogromne poczucie niedosytu, męczył mnie fakt, że spędziłam w Czarnogórze prawie pół roku, a nie miałam szansy wycisnąć z tego pobytu maksimum. Nic więc dziwnego, że któregoś dnia obudziłam się i korzystając z okna lockdownowego kupiłam bilet do Czarnogóry. I tak we wrześniu wróciłam na Bałkany. Jak wszyscy wiemy, tutaj dopadła mnie kolejna fala korony, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Podczas tych wszystkich blokad miałam bardzo dużo czasu by dojrzeć do decyzji, że zostaję na Bałkanach i przenoszę się do Czarnogóry. W podjęciu decyzji pomógł mi też sympatyczny, brodaty Czarnogórzec. Później do Polski wróciłam już tylko po rzeczy.

Karolina Urbańska
Karolina Urbańska
Karolina Urbańska

Jak stałam się częścią Hvala.pl

Natalię i Jędrzeja początkowo podglądałam w mediach społecznościowych, później nasze drogi połączyła wspomniana już korona, a właściwie bardzo restrykcyjne i (momentami) totalnie nielogiczne przepisy dotyczące przemieszczania się między krajami. W grudniu 2020 roku wszyscy wróciliśmy do Polski na święta, które okazały się (ku uciesze naszych rodzin) najdłuższymi świętami w historii. Szansa na powrót do Czarnogóry pojawiła się dopiero… w marcu kolejnego roku. Wtedy też wspólnie podjeliśmy próbę powrotu z Polski na Bałkany, co było wtedy nie lada misją, ale przynajmniej po drodze mieliśmy dużo czasu, żeby lepiej się poznać.

Team Hvala.pl
#hvalateam

Kiedy Natalia i Jędrzej dowiedzieli się, jakie mam wykształcenie, zaproponowali mi współpracę w ramach agencji Hvala.pl. Bardzo ucieszyła mnie ta propozycja, ponieważ mamy podobne spojrzenie na turystykę i przede wszystkim wszyscy stronimy od tzw. turystyki masowej. Oczywiście nie było to takie hop-siup. Najpierw musiałam stoczyć wiele bojów w czarnogórskich urzędach, by w ogóle móc przystąpić do kursu, a później egzaminu na przewodnika turystycznego po Czarnogórze. Cały proces trwał dobre kilka miesięcy.

W czerwcu 2022 roku dzierżyłam już w ręku legitymację z napisem „turistička vodičkinja” i oficjalnie mogłam zacząć pokazywać Czarnogórę swoimi oczami. Nie sposób opisać tutaj wszystkich perypetii i przygód, jakie przydarzyły mi się w Czarnogórze, dlatego mam nadzieję, że będziemy mieli/miały szansę porozmawiać o nich przy okazji jednej z wycieczek. Najczęściej możecie mnie spotkać podczas rejsu po Zatoce Kotorskiej, przejażdżki tuk tukami, rajdu jeepami i u Njegoša.

Karolina Urbańska
Karolina Urbańska
Karolina Urbańska

Kilka czarnogórskich faktów o mnie

Mieszkam w: póki co w Tivacie, jednak ze względu na pracę dość często się przeprowadzam(y); przez ostatnie trzy lata mieszkałam też w Nikšiću, Kumborze i Podgoricy

Region, który mnie najbardziej fascynuje: Zatoka Kotorsk

Region, w którym odpoczywam: Durmitor

Ulubione bałkańskie danie: sarma (bałkańskie gołąbki z kiszonej kapusty) obowiązkowo z purée

Poza sezonem: uczę chorwackiego (koniecznie sprawdź profil Facetka od chorwackiego), tłumaczę, odkrywam nowe miejsca, spełniam się kulinarnie, czytam książki i gram w planszówki.

Karolina Urbańska

3 KOMENTARZE

  1. Świetny artykuł. Byłem zachwycony, że znalazłem ten wpis. Wielu autorom wydaje się, że posiadają odpowiednią wiedzę na ten temat, ale często tak nie jest. Stąd też moje ogromne zaskoczenie. Chcę podziękować za Twój trud. Zdecydowanie będę rekomendował to miejsce i często odwiedzał, aby przejrzeć nowe rzeczy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj