Strona główna O nas hvalateam: Wiktoria

hvalateam: Wiktoria

272
0

W Czarnogórze znalazłam się przypadkiem – przyjechałam tu na wymianę studencką w ramach programu Erasmus+. Nigdy przed swoim wyjazdem na studia nie miałam okazji być w Czarnogórze, choć od moich zakochanych w Montenegro rodziców słyszałam same superlatywy. Stąd też postawiona przed wyborem studiów w Bośni i Hercegowinie lub Czarnogórze, postawiłam na tę drugą opcję.

Moje początki

Najpierw zamieszkałam w miejscowości Nikšić. Mimo że to drugie największe miasto w Czarnogórze, mało który turysta o nim słyszał, chyba że akurat przez nie przejeżdżał, kierując się np.  z wybrzeża na północ kraju. Tam jednak znajdował się mój wydział, więc poniekąd nie miałam wyboru. Tuż przed przyjazdem prawie zrezygnowałam z wymiany. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że w Internecie bardzo niewiele informacji można znaleźć o tych miastach, które nie są atrakcyjne turystycznie. Jedna z informacji, jakie znalazłam w Internecie o Nikšiću to to, że znajduje się na liście 10 najbrzydszych miast Europy przygotowanej przez jeden z europejskich magazynów podróżniczych. Dlatego bardzo się cieszę, że u nas na blogu możecie przeczytać o Nikšiću w bardzo pozytywnym świetle – od kogoś, kto rzeczywiście patrzy na tę miejscowość z sympatią. Dlatego, jeśli się postawicie sobie pytanie „Co robić w Nikšiću?”, od nas dowiecie się o miejscach, o których mało kto słyszał ???? To jedno z takich miast, które dobrze poznać można tylko „osobiście”, to nie Kotor, który opisany został przez wielu, w każdym możliwym języku. Sama do dzisiaj nie wiem, skąd u mnie tyle sympatii do tego miasta, ale to w nim znalazłam swój drugi dom, którym, jak się okazało, nie jest sam on, ale i cała Czarnogóra. Może to otoczenie, może to wyjątkowa atmosfera tego deszczowego miasta, może to, jak mocno różni się od tego, do czego przywykłam, ale odkryłam ukryty w tym mieście czar, którego nie każdy potrafi się doszukać. To od tego miasta zaczęła się moja przygoda z Czarnogórą i zawsze będę mu za to wdzięczna.

Dzięki naprawdę hojnemu stypendium zapewnionemu przez program Erasmus+, mogłam sobie pozwolić na naprawdę sporo podróży po samej Czarnogórze, jak i po okolicznych państwach. W końcu w zamyśle tego programu wymiany nie jest tylko nauka, ale także lepsze poznanie innych kultur i możliwość zwiedzania „jak swojak”. W czasie swoich podróży odkryłam prawdziwe perełki, wyjątkowe i różnorodne miasta, w tym moje ulubione, czyli Perast, który zachwyca swoją urodą o każdej porze roku, tak się bowiem trafiło, że o każdej udało mi się go odwiedzić. Swoje podróże po Czarnogórze w całości właściwie odbywałam komunikacją miejską. Jestem żywym przykładem, że jak najbardziej się da, mimo różnych przygód – przyjemnych i tych niezbyt, wciąż je dobrze wspominam.

Jak to z tym Erasmusem?

Dla większości osób, które w ostatnich latach uczestniczyły w programie Erasmus+, to doświadczenie jest dosyć podobne. Zwykle nie mają za bardzo okazji zasymilować się z lokalną społecznością, nauczyć się nowego języka i na ogół spędzają czas z osobami dzielącymi z nimi los na wymianie. Moje doświadczenie było jednak zgoła inne. Myślę, że właściwym słowem na określenie mojej sytuacji jest „musiałam”… Jako że Czarnogóra jest mało popularną destynacją na wymiany studenckie, musiałam poniekąd zasymilować się z miejscowymi. To ostatecznie okazało się ogromną zaletą mojego uczestnictwa w tym programie. Musiałam rozmawiać w lokalnym języku, spędzać czas z mieszkańcami różnych zakątków Czarnogóry. Z pewnością to doświadczenie skłoniło mnie do tego, by po prostu tu zostać. Ciężko zresztą, by tak nie było, kiedy okazało się, że to właściwe dla mnie miejsce.

Nie ukrywam, że z pewnością nie było mi bardzo trudno. Przyjechałam tu ze znajomością języka. W Polsce wówczas byłam w połowie drugiego roku filologii chorwackiej z językiem serbskim. Cóż, przynaję, że ta znajomość zdecydowanie okazała się niewystarczająca… Jednak szybko musiałam się podszkolić, ponieważ miałam całkiem sporo znajomych, którzy zwyczajnie nie mogli się ze mną porozumiewać w żadnym innym języku. Nie było trudno znaleźć tutaj towarzystwo, poza wybrzeżem w mało popularnych turystycznie miejscowościach rzadko można spotkać obcokrajowca, mocno się więc mną ciekawili, a co za tym idzie, chętnie spędzali ze mną czas. Króko mówiąc zostałam tutaj bardzo ciepło przyjęta. To między innymi dzięki nim zdecydowałam się zostać w Czarnogórze jeszcze kolejny semestr. Moja wymiana trwała bardzo długo, bo aż rok, z przerwą na wakacje, które spędziłąm na Bałkanach, za daleko nie chciały mnie puścić.

Skąd się wzięłam w hvala.pl?

Jak widać moim życiem rządzi przypadek… Nie było więc inaczej, jeśli chodzi o historię, jak poznałam Natalię i Jędrzeja. W pierwszym semestrze poznałam tutaj pewnego Polaka, który śledził poczynania naszych Państwa szefów w Internecie. Zabrał więc mnie ze sobą na spotkanie z moim aktualnym szefostwem w Budvie, wtedy nawet się nie spodziewałam, że za niespełna półtora roku tam właśnie zamieszkam. I jakoś tak się to potoczyło, że z Natalią i Jędrzejem utrzymaliśmy relacje koleżeńskie, które potem przekształciły się w te zawodowe, nic dziwnego, skoro okazało się, że to tutaj chciałabym się rozwijać zawodowo, a mam wrażenie, że miłość do Czarnogóry i skłonność do gadulstwa było po mnie widać????

Nie było łatwo zdobywać licencję przewodnika, jednocześnie dziennie studiując, musząc do tego jeździć dosyć często do Czarnogóry, ale… Opłaciło się! W 2023 roku udało mi się zdać egzamin na licencję przewodnika po tym pięknym kraju. Dzięki temu miałam już pewność, że ta ścieżka stoi dla mnie otworem i że pewne marzenie, z którego nawet nie zdawałam sobie sprawy, właśnie się spełnia. Przyznaję, nie sądziłam, że jeszcze raz przeżyję podobny stres, jak przy maturze, ale, jak się okazało, i to szykował dla mnie los. Jak się znowu okazało, nauka popłaca. Któż by się spodziewał?

Od tamtego czasu jestem dumną częścią hvala.pl i pracowitym przewodnikiem, który ma okazję dzielić się swoją miłością do Czarnogóry z innymi. Myślę, że to największa zaleta tej pracy, móc tak przedstawić ten wyjątkowy kraj odwiedzającym, by chcieli do niego wrócić. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze niejednego podróżnika rozkochać w tym kraju, chociaż przy takich widokach mam wrażenie, że to nic trudnego.

Moje czarnogórskie ciekawostki

Mieszkam w: Budvie, bywa przytłaczająca, ale ma chyba najbardziej urokliwą starówkę w całej Czarnogórze

Moje ulubione miejsce w Czarnogórze: do dziś nie mogę się zdecydować, czy jest to spokojny i wystawny Perast, czy Durmitor, do którego jak tylko się zbliżam, zbiera mi się na łzy (szczęścia!)

Moje ulubione danie czarnogórskie: nie będę wyjątkowa, jest to oczywiście… burek (najlepiej smakuje z jogurtem)

Mój ulubiony autor bałkański: Vasko Popa, którego poezję z całego serca polecam

Co dalej? Tego nie wiem, wiem tylko, że tutaj????

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj