Reportaż „Oni nie skrzywdziliby nawet muchy” to niezwykła relacja z sali sądowej przywołująca demony jugosłowiańskiej wojny.
Każda wojna jest okrutna i pociąga za sobą tysiące niewinnych ofiar. Ponad 30 lat temu na Bałkanach doszło do wyniszczającej walki pomiędzy jugosłowiańskimi republikami, które do czasu krwawego konfliktu kierowały się „jednością i braterstwem”. Winni największych zbrodni trafili przed Międzynarodowy Trybunał w Hadze. Slavenka Drakulić, chorwacka pisarka i eseistka, uczestniczyła w kilkunastu procesach zbrodniarzy wojennych. Opisała je w książce pod wymownym tytułem „Oni nie skrzywdziliby nawet muchy”.
Czy naprawdę „Oni nie skrzywdziliby nawet muchy”?
Drakulić uczestniczyła w procesach karnych przed haskim Trybunałem, ponieważ chciała zrozumieć, co popchnęło oskarżonych do popełnionych zbrodni. Obserwując przebieg rozpraw, słuchając zeznań świadków i tłumaczeń osadzonych próbowała pojąć, jak doszło do wojny. Co sprawiło, że niegdyś sąsiedzi i przyjaciele, obrócili się przeciw sobie.
„Czy to możliwe, że wojna zakradła się do naszego życia powoli, podstępnie jak złodziej? Dlaczego nie zauważyliśmy, jak nadchodzi? Dlaczego nie zrobiliśmy czegoś, aby jej zapobiec? Dlaczego byliśmy tak zarozumiali, by sądzić, iż nas nie może dotyczyć? Czy naprawdę byliśmy zakładnikami pięknej bajki?”
Poza próbą znalezienia odpowiedzi, co doprowadziło do wojny, Slavenka Drakulić dokonuje również analizy mechanizmów przemocy. Docieka, co sprawia, że człowiek, o którym powiedzielibyśmy, że wygląda „normalnie”, jak sympatyczny znajomy z bloku obok, krewny, czy przyjaciel z dzieciństwa, zdolny jest do okrucieństwa i krwawej walki. Czy to możliwe, że w każdym z nas drzemie jakiś patologiczny gen, który pod wpływem określonych okoliczności popycha w stronę zła?
Zbrodniarze wojenni przed Trybunałem w Hadze
Slavenka Drakulić kreśli w swoim reportażu portrety kilkunastu zbrodniarzy wojennych. Na kartach książki „Oni nie skrzywdziliby nawet muchy” możemy przeczytać m.in. o tych najbardziej znanych jak Slobodan Milošević i Radislav Krstić. Nie brakuje tu też tych mniej „medialnych” nazwisk, co nie zdejmuje z nich ciężaru odpowiedzialności za popełnione przestępstwa.
Oskarżeni wielokrotnie nie poczuwali się do winy. Zoran Vuković został skazany na dwanaście lat więzienia za zbrodnie przeciw ludzkości polegające na torturowaniu, przetrzymywaniu w niewoli, naruszeniu ludzkiej godności i zbiorowych gwałtach na bośniackich Muzułmankach. Razem z nim skazani zostali też Dragoljub Kunarac i Radomir Kovač. Odpowiednio na 28 i 20 lat. Mężczyźni jednak wypierali się stawianych im zarzutów. Tłumaczyli się w absurdalny sposób, a swoje bestialstwo przedstawiali niemalże jako akt łaski. Jednej z ofiar Vuković powiedział, że mógł być dla niej bardziej brutalny. Nie był jednak, ponieważ… miał córkę w jej wieku.
„Mieli władzę, mogli zabić dziewczyny. Lub mogli je zabić inni. W końcu te dziewczyny były ich więźniami. Kovač nawet twierdził, że trzymając je w mieszkaniu, ocalił im życie. W porównaniu z masowymi morderstwami dokonywanymi wszędzie wokół, gwałt był niewinną zabawą. Według oskarżonych te dziewczyny miały szczęście, ponieważ przeżyły”.
Jedność i braterstwo w oczekiwaniu na wyrok
Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii został utworzony w 1993 roku, jeszcze w trakcie trwania walk. Zarzuty postawiono w sumie 161 osobom. Wśród oskarżonych byli zarówno zwykli żołnierze, jak i generałowie, komendanci policji, a nawet urzędnicy wysokiego szczebla – premierzy i prezydenci republik. Podczas wojny stali po przeciwnych stronach frontu. Wykazywali się niezwykłym okrucieństwem i zaciekłością w prowadzeniu działań wobec przeciwników.
Oczekując na sprawy sądowe, oskarżeni o zbrodnie wojenne przebywali razem w areszcie. Co zaskakujące, czas spędzali wspólnie, niczym jedna wielka rodzina. Razem gotowali, spędzali święta, czytali te same gazety, grali w karty. Mogli również spotykać się z bliskimi, a nawet przyjmować żony w „pokojach miłości”. Według relacji dyrektora Scheveningen, atmosfera między więźniami była bardzo przyjazna. Nikt się nie kłócił, nie sprawiał problemów. Aresztanci przebywali w warunkach niemal takich jak na urlopie w nadmorskim hotelu. Stało to w ogromnej sprzeczności do zbrodni, o jakie byli podejrzewani. Skąd więc pomysł na takie traktowanie osadzonych? Timothy McFadden tłumaczył, że wg prawa ci ludzie są niewinni. Ich rodziny nie powinny cierpieć, dopóki nie zostaną skazani wyrokiem sądu.
„Jeśli 'braterstwo i jedność’ między niedawnymi zaciekłymi wrogami jest istotnie epilogiem wojny, człowiek się zastanawia: po co było to wszystko? Gdy patrzy się na wesołych chłopców w areszcie Scheveningen, odpowiedź wydaje się prosta: po nic”.
Kto powinien sięgnąć po reportaż „Oni nie skrzywdziliby nawet muchy”?
Książka Slavenki Drakulić została wydana w 2010 roku i niestety jest niemal niedostępna na rynku. Wytrwałym poszukiwaczom tytułu zostają internetowe aukcje w horrendalnych cenach i biblioteki publiczne. Warto jednak poświęcić trochę czasu na odnalezienie reportażu „Oni nie skrzywdziliby nawet muchy”. Bez wątpienia jest to jedna z najważniejszych książek poświęconych wojnie w byłej Jugosławii.
W jednej z rekomendacji zamieszczonych na okładce napisano, że książkę powinien przeczytać każdy, kto sądzi, że dziś taka wojna w Europie byłaby niemożliwa. Minęło dwadzieścia lat od pierwszego wydania tego tytułu w Szwecji, a historia już pokazała nam, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Bałkańska biblioteczka i czwartki z #hvalakultura
Recenzja książki Oni nie skrzywdziliby nawet muchy jest kolejną pozycją, która pojawiła się w dziale kultura. Z wielką przyjemnością przyjęłam propozycję redagowania tej części bloga (więcej o mnie i co tutaj robię, możecie przeczytać tutaj) i regularnie przygotowuję dla Was treści. Możecie tutaj znaleźć pomysły, po jaką książkę warto sięgnąć oraz muzyczny kącik, gdzie staram się przekazać Wam moją miłość również do bałkańskiej muzyki. O wszelkich nowościach z tego działu i innych muzycznych, książkowych i filmowych inspiracjach będziecie mogli znaleźć informacje w czwartki na Facebooku i Instagramie pod hasłem #hvalakultura (lub wyszukać na blogu po tagach).
Długo szukałem tej książki po antykwariatach, ale w końcu się udało. Przerażające, że po tylu latach od tamtych wydarzeń, mamy powtórkę na tylu frontach. Tak blisko i tak daleko od nas. Świat nie odrobił bałkańskiej lekcji…
To prawda, nie chcemy wyciągać wniosków, uczyć się na doświadczeniach innych. Politycy cały czas rozgrywają wszystko w imię własnych interesów, a „zwykły” człowiek nie ma dla nich znaczenia. 🙁