Czy kot ma z Kotorem coś wspólnego? A czy może to jednak Kotor ma coś wspólnego z kotem? ;p Dziś odpowiemy Wam na kolejne pytanie nurtujące turystów, a mianowicie, dlaczego w Kotorze jest tyle kotów i dlaczego są tutaj tak popularne?
Koty w Kotorze i całej Czarnogórze
Dzisiejszy artykuł poświęcimy największym słodziakom na świecie. Pierwsze informację o kulcie kotów odnajdziemy w dziejach starożytnego Egiptu, były one uważane za stworzenia magiczne, a nawet boskie. Koty od dawna fascynowały ludzi i nawet współcześnie mają ogromną rzeszę wielbicieli na całym świecie. Stały się również wdzięcznym materiałem dla artystów, którzy do dziś umieszczają kocie postacie w swoich dziełach, czy to obrazach, rzeźbach, czy w poezji, a nawet muzyce.
My podróżując po Czarnogórze, spotykamy koty wszędzie. Najwięcej jest ich rzecz jasna na wybrzeżu gdzie sprzyjają im temperatury. Herceg Novi, Risan, Tivat, Budva, sv. Stefan, Bar, Ulcinj…jak okiem sięgnąć wszędzie koty! Zwiedzajcie Czarnogórę uważnie, bo są nawet specjalne stanowiska, gdzie kotki można dokarmiać m.in. w Budvie.
W Kotorze podobizny kotów trafiają na: kubki, magnesy, torby, plecaki, koszulki, czapki…tak naprawdę to koty są wszechobecne! Co więcej nasze oczy dostrzegły na starówce dwie nieduże figurki kotów. To bardzo fajna atrakcja dla najmłodszych. Kiedy Wasze pociechy będą już nieco znużone poznawaniem zabytków, warto wyruszyć z nimi na poszukiwania kocich figurek. Taką zagadkę z nagrodami dla dzieciaków organizuje jeden z polskich przewodników po Kotorze. Podczas kolejnej wizyty zachęcamy, żebyście się uważnie rozglądali i szukali stacjonarnych koteczków! Podpowiedź: jak to kotki, lubią schować się gdzieś wyżej, np. na murach i ścianach starego miasta.
Koty w Kotorze, a nazwa miasta
Przejdźmy jednak do naszego głównego tematu, czyli do nazewnictwa miasta. Czy nazwa faktycznie pochodzi od kotów? Otóż…nie. To zwykły zbieg okoliczności. Z pewnością niektórzy z Was będą zawiedzeni, ale etymologia nazwy (bez udziału koteczków), też jest ciekawa. Z języka włoskiego Kotor to Cattaro. Nazwa miasta wywodzi się natomiast od słowa Dekatera (z języka starogreckiego Katareo – ciepło, gorąco). Z biegiem lat nazwa ewoluowała do dzisiejszej – Kotor.
Jak koty w Kotorze uratowały miasto
Ci z Was, którzy mieli okazję już odwiedzić chorwacki Dubrownik, na pewno słyszeli historię okolicznych wysp np. Lokrum i samej kwarantanny w Dubrowniku (ówczesnej Republice Raguzy), kiedy w XIV-wiecznej Europie szalała epidemia dżumy. Taka 40-dniowa kwarantanna miała na celu ograniczenie zachorowań w samym mieście. Kolejną ciekawostką jest to, że spacerując po starówce Dubrownika, w murach otaczających miasto widać dziury. Skąd się wzięły? Były to specjalnie pozostawiane przestrzenie, w których mogły zamieszkać ptaki. Dzięki ptakom, które żywiły się insektami, znacząco spadło ryzyko pojawiania się w mieście chorób, które insekty przenosiły. A jak wyglądała sytuacja w XIV wieku w dzisiejszym Kotorze?
Otóż według legendy miasto od dżumy ocaliły koty…już śpieszymy z wyjaśnieniem. Jak dobrze wiecie koty mają w naturze polowanie na wszystko co jest w ruchu. Zmysł ten dzielą ze swoimi „większymi braćmi” żyjącymi na wolności. Koty zaś lubują się głównie w łapaniu myszy i szczurów. Tutaj docieramy do sedna sprawy. Głównymi winowajcami roznoszenia dżumy były szczury i pasożytujące na nich pchły. W czasach średniowiecza na jednego mieszkańca Kotoru przypadały dwa koty! Mimo, że było to potężne jak na tamte czasy miasto portowe, epidemia po Kotorze się nie rozprzestrzeniła. Wszystko więc zawdzięczano koteczkom. Ile w tym prawdy? Trudno powiedzieć. Kotom z pewnością to wcale nie przeszkadza, przecież uwielbiają być podziwiane.
Muzeum kotów w Kotorze
Koty są wszędzie, leżą na brukowanych uliczkach, rozkładają się na schodach okolicznych sklepów. Nie martwcie, że są głodne. Czasami ledwo się ruszają, rozpieszczone dobrocią turystów i resztkami z pobliskich restauracji, są głównie w pozycji leżącej. Co jakiś czas przeturlają się najwyżej w poszukiwaniu słońca. Nic dziwnego, że doczekały się więc swojego muzeum. Budynek mieści się w okolicach rynku Pjaca od kina.
Obecnie w zbiorach muzeum kotów w Kotorze są naklejki, papeterie, karty okolicznościowe, litografie, książki, albumy, znaczki, monety oraz inne materiały z wizerunkami kotów. Wizyta w królestwie koteczków może być fajnym dodatkiem do zwiedzania zabytków. Szczególnie, że opłata jest niewielka 1 euro. Za taką kwotę warto, bo choć samo muzeum wielkością i eksponatami na kolana nie powala, to trzeba inicjatywę docenić.
Część dochodów jest oczywiście przekazywana na pomoc dla zwierząt. Ta pomoc to o dziwo… dokarmianie. W regulaminie muzeum jest informacja, że miejsce to niepełni funkcji lecznicy, ani schroniska. Jak widać nie tylko nam rzuciło się w oczy, że dokarmianie kotków to za mało. Nie chcemy obwiniać muzeum, bo to co robią i tak dużo znaczy! Głównym powodem jest brak odpowiedniego personelu. Ale i tutaj na szczęście sytuacja się zmienia…
Koty uratowały miasto, teraz można pomóc kotkom
Czy są w Czarnogórze schroniska dla zwierząt? Jedno schronisko znaleźliśmy w Podgoricy, drugie takie miejsce jest pomiędzy Tivatem, a Kotorem. Jednakże głównie można znaleźć w nich psy, czekające na nowych właścicieli. Sytuacja zwierząt mimo wszystko się poprawia, są w Czarnogórze weterynarze i wolontariusze, którzy robią to co jest w ich mocy… ale najfajniejsza historia związana jest z… turystami właśnie!
Tutaj z pomocą przyszli turyści! Pod koniec 2018 roku z ich inicjatywy powstała zbiórka pieniędzy na sterylizację bezdomnych kotów. Po roku od zbiórki, powstała organizacja no-profit Kotor Kitties 100% zebranych środków zostaje przeznaczone na opiekę kotków z Czarnogóry! Dzięki wolontariuszom i pieniędzy ze zbiórki, lokalni weterynarze zajmujący się leczeniem, kastracją i sterylizacją kotów. Można, także kicie zaadoptować. Ta grupa wolontariuszy pomogła już prawie 9,000 zwierząt (dane z 2023). Rozwijają się coraz bardziej, ich wsparcie widoczne jest już w całym kraju. Od niedawna pomagają dziko żyjącym kotom.
Na razie kotka nie możemy adoptować, ale przelaliśmy pieniądze na sterylizację i leczenie. Wielu turystów do nas pisało, że to takie straszne, że nie pomaga się zwierzętom w Czarnogórze. Tyle bezdomnych i chorych widać na ulicy. Tutaj sytuacja zmienia się na plus! Teraz każdy może pomóc! Wszystkich zachęcamy serdecznie, żeby wesprzeć organizację i wpłacić „przysłowiową” złotówkę. Miłośników kotów pewnie nie musimy zachęcać zbyt mocno, ale jakby tak każdy turysta wpłacił 1 zł… jejciu ile było by szczęśliwych koteczków! 😉
Dla wszystkich co kochają kotki i dla tych co po prostu z dobrego serca chcą wesprzeć organizację, poniżej umieszczamy link do strony ze zbiórką.
Koty, koteczki, największe słodziaki…
Bez kotów klimat Kotoru nie byłby taki sam. W dużym stopniu to one nadają temu miejscu charakter. Są także bardzo wdzięcznymi zwierzętami do fotografowania. Naszym faworytem jest kotek w muszce, który pewnego pięknego popołudnia oprowadzał nas po mieście. Stał się on prawdziwą kocią gwiazdą portali społecznościowych! Z takim eleganckim przewodnikiem, aż chcę się poznawać dzieje i historię tego uroczego miejsca. Zapraszamy Was do Kotoru, do miasta, które należy kotów! Miau!
PS: Po nawiązaniu kontaktu z organizacją, dowiedzieliśmy się, że „Polacy są niesamowitymi ludźmi, którym los zwierząt nie jest obojętny. Dwie pozytywne historie z ratowaniem kotów w Czarnogórze, mają właśnie polski akcent”. Chcecie więcej dowiedzieć się o tych historiach? Piszcie w komentarzach 🙂
Bombowy artykul ,a sam kotor to raj na ziemi i nie jeden kociak tam by się odnalazł ????????????
Racja. Raj na ziemi:) Ale nie wiem czy Kotor pomieści jeszcze więcej kotów!
No kotki w Kotorze to jest to ??
Cudowne te kotki. Przywoze sobie z każdego pobytu w Czarnogórze pamiątkę z kociaczkiem.Takie milutkie.
Oj tak, milutkie. Pamiątek jest mnóstwo, mamy nadzieję, że uda się coś jeszcze przywieźć z Kotoru.
Hej, wybieram się do Czarnogóry i trochę się obawiam tej ilości kitków. Zazwyczaj biorę ze sobą leki z Polski i szukam okolicznych fundacji dla zwierząt bo juz wiele razy spotkałam się z chorymi kotami i psami. Czy tutaj szykować się na podobny scenariusz? Czy wiecie może jak wygląda ich ewentualne leczenie, opieka weterynaryjna, fundacje? Z góry dziękuję 🙂
Hej, artykuł świetny, może i koty w Kotorze mają dobrze, ale niestety sytuacja w Herceg Novi wygląda zupełnie inaczej. Koty chude i wygłodzone, po prostu serce pęka. Masa turystów przechodzących obok i nikt nie zwraca na to uwagi 🙁 …strasznie to smutne. Ale w nas Polakach siła, może uda się wesprzeć kotki z tej części Czarnogóry i przede wszystkim zebrać fundusz na kastracje, bo bez tego ani rusz. Dajcie namiary na fundacje zajmujące się kitkami. Pozdrawiam cieplutko ☺️
Cieszymy się, że jest tyle osób, którym nie jest obojętny los zwierząt. Pani Magdo w artykule są wszystkie dane i link do wsparcia organizacji pomagającej w sterylizacji i leczeniu kotów w Kotorze.
Pozdrawiamy
Jestem w Budvie; tutaj jest mnóstwo małych (3-5 m-cy) kotków również chorych, głodnych i zaniedbanych. Mają zaropiałe oczka, koci katar, niektóre są ranne. Większość ludzi przechodzi obok nich obojętnie…:-( Codziennie dokarmiamy, ale za kilka dni wyjeżdżamy…W Ulcinj jeszcze gorzej, bo oprócz małych kociąt po ulicach plątają się też bezdomne pieski…Serce pęka jak się na to wszystko patrzy 🙁
Na FB Kotor Kitties udostępniło właśnie informację na temat bezdomnych kotów pod Mojkovacem, obok hotelu Serdar – może ktoś z Was miałby możliwość im pomóc! 🙂 Tam niestety nie docierają żadne organizacje.
Kochamy Czarnogórę i Budvę! Byliśmy tam na wakacjach w 2018 roku, i było super. Rzadko się zdarza żebyśmy jechali dwa razy na wakacje w to samo miejsce, ale Czarnogóra nas urzekła. Dlatego 01.07.2022 meldujemy się w Budvie 🙂 po raz drugi. Wszystkim tym którzy jeszcze się zastanawiają, mówię, jedźcie tam! Jest pięknie, ludzie gościnni i mili.
Buzia, aż się cieszy czytając takie wiadomości 🙂 Życzymy cudownego urlopu.
Obecnie jestem w Budvie. Kotów jest mnóstwo ale bardzo ładnych ,zadbanych, w ogóle nie są przeganiane np. w jakiś restauracjach na powietrzu. Odniosłam wrażenie, że traktuje się je inaczej niż w Polsce, , z większym szacunkiem i mają swoje domki na dworze. Najpiękniejszy widok był wczoraj jak pan prowadził kotka na smyczy i przeprowadził na rękach przez kawałek mokrej ulicy żeby nie zamoczył sobie łapek.
O jak my dziękujemy za ten komentarz! Z naszej perspektywy sytuacja nie jest tak zła, jak wiele osób opisuje. Mieszkając tutaj cały rok, nie widzimy jakieś tragicznej sytuacji bezdomnych zwierząt – a na pewno nie odbiegającej od innych krajów. Pozdrawiamy 🙂