„Syn” Andreja Nikolaidisa to wielowarstwowa opowieść podważająca sens istnienia i ukazująca rozpad człowieka jako jednostki.
Za książkę „Syn” Andrej Nikolaidis otrzymał w 2011 roku Nagrodę Literacką Unii Europejskiej. Powieść ta stanowi część „Ulcinjskiej trylogii” – składają się na nią „Sin”, „Dolazak” i „Devet” (na j. polski przełożony został tylko pierwszy tytuł). W powiązanych ze sobą, ale oddzielnych historiach autor w ponury, przygnębiający sposób pokazuje życie we współczesnej Czarnogórze. Nie ucieka od takich problemów jak korupcja, zmiany klimatyczne, nadużywanie alkoholu i narkotyków oraz ogólny upadek człowieka.
Obraz niełatwych relacji międzyludzkich
Głównym bohaterem powieści jest bezimienny Syn, którego poznajemy, gdy rozpada się jego życie. Porzucony przez żonę, od lat skonfliktowany z ojcem, który obwinia go o śmierć matki, zaczyna dusić się we własnym mieszkaniu. W upalną noc, obserwując kolejny pożar gaju oliwnego należącego do jego rodziny, postanawia uciec od wszystkiego i wyruszyć na spacer.
Podczas nocnej wędrówki po miasteczku Ulcinj spotyka całą galerię nietypowych postaci. Na jego drodze przewijają się m.in. ojciec, który prostytuuje swoje córki, trędowaci uchodźcy z Kosowa, którzy ukrywają się na opuszczonym parkingu podziemnym oraz wahabita próbujący nawrócić każdego, kogo spotka. Na tle tych postaci przebija się cały czas motyw relacji ojca i syna oraz przebaczenia, które paradoksalnie nie przynosi ukojenia.
Upadek człowieczeństwa w powieści „Syn”
Powieść czarnogórskiego pisarza nie jest lekturą lekką i przyjemną. Rzeczywistość miesza się ze snem, zaś wędrówka bohatera przywodzi na myśl wędrówkę przez kręgi piekielne Dantego. Główny bohater nie jest postacią, którą można polubić. Jest zmęczony egzystencją w tętniącym turystycznym życiem Ulcinju. Głęboko nieszczęśliwy z obrzydzeniem wyraża się o spotykanych ludziach i z wyższością traktuje innych.
Śpieszę się, żeby przedostać się do samochodu, ponieważ ani chwili dłużej nie mogę spędzić między cielskami spływającymi jak rzeka w stronę deptaku i kawiarnianych mrowisk, z których dociera turbofolkowa muzyka i zwierzęcy odór ludzi gotowych, żeby się parzyć. Rozpaczliwie opieram się nurtowi Styksu, który pcha mnie z powrotem w ludzką gęstwinę. Znikam w ludzkiej masie, tak jak topiący się znika pod wodą, pomyślałem. Utopić się w ludzkości, co za straszny koniec.
Czarnogórskie spojrzenie na rzeczywistość
Lektura książki Andreja Nikolaidisa nie przynosi pokrzepienia. Każe zastanowić się nad kondycją człowieczeństwa i relacji międzyludzkich. Sam autor jest postacią dość kontrowersyjną. Chociaż urodził się w Sarajewie, od 1992 roku mieszka w Ulcinj. Jest dziennikarzem i pracuje dla lokalnych gazet. Z powodu tematów, jakie podejmuje i prowokacyjnego stylu, toczy się przeciw niemu kilka spraw sądowych. Najgłośniejszą z nich był proces o zniesławienie Emira Kusturicy. W swoim artykule dziennikarz oskarżył słynnego reżysera o współpracę z reżimem Slobodana Miloševicia i nazwał go „medialną gwiazdą wojennej machiny”. Mimo że Nikolaidis uważany jest za jednego z najważniejszych czarnogórskich pisarzy, już kilkukrotnie odmówiono mu przyznania obywatelstwa.
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu RM, które wydało tę powieść w ramach cyklu Kreatywna Europa, w którym publikowane będą dzieła bałkańskich autorów nagrodzonych Europejską Nagrodą Literacką.
Bałkańska biblioteczka i czwartki z #hvalakultura
Recenzja książki Syn jest kolejną pozycją, która pojawiła się w dziale kultura. Z wielką przyjemnością przyjęłam propozycję redagowania tej części bloga (więcej o mnie i co tutaj robię, możecie przeczytać tutaj) i regularnie przygotowuję dla Was treści. Możecie tutaj znaleźć pomysły, po jaką książkę warto sięgnąć oraz muzyczny kącik, gdzie staram się przekazać Wam moją miłość również do bałkańskiej muzyki. O wszelkich nowościach z tego działu i innych muzycznych, książkowych i filmowych inspiracjach będziecie mogli znaleźć informacje w czwartki na Facebooku i Instagramie pod hasłem #hvalakultura (lub wyszukać na blogu po tagach).
Okładka raczej nie zachęca do sięgnięcia po tę książkę…
Fakt, jest nieco niepokojąca. Autorzy okładki próbowali chyba przemycić na niej elementy istotne w powieści – pożar gaju, kozy, nadmorskie miasteczko.